Bezdomność w Seattle

Oddaliśmy samochód w Seattle, zameldowaliśmy się w Hostelu, właściwie jedynym jaki był dostępny i nie zrujnowałby naszego budżetu. Miejsce było fajne i położone w samym centrum, codziennie z planem na socjalizowanie gości – poniedziałkowe kakao i ciastka o 20stej, środowa wycieczka z przewodnikiem, sobotnie piwo integracyjne. Jedyny minus – kiedy wyjdziesz na ulicę, z pewnością spotkasz bezdomnych. Nie jest niebezpiecznie, ale nieswojo. Ludzie siedzący, leżący na ulicy, rozstawione na chodniku namioty. W każdym dużym mieście w Stanach rzucało się to w oczy, ale nigdzie nie zrobiło to na mnie tak przygnębiającego wrażenia. Oczywiście są bezdomni w wydaniu „menel”, ale są też czyści, schludni, z komputerem na kolanach. Czytam statystyki o bezdomnych rodzinach, o bezdomnych dzieciakach, których jest tak dużo, że średnio na jedną klasę przypada jedno bezdomne dziecko.

Odwiedzamy Centrum fundacji Billa i Melindy Gatesów, bardzo ciekawie przygotowane miejsce, gdzie przedstawione są zagadnienia, którymi zajmuje się fundacja – bezdomność, bieda, zdrowie, edukacja. Ciekawa forma podania i intensywna lekcja dla nas wszystkich. W części dotyczącej walki z bezdomnością można skompletować zestaw „pierwszej potrzeby” – opatrunki, przekąski, ręcznik, odzież. Taki zestaw możesz przekazać do oddania, możesz też wziąć ze sobą i oddać komuś na ulicy. Nasze zestawy rozchodzą się w ciągu kilkunastu minut od wyjścia. Choćbym miała tych zestawów sto i choćbym rozdała pieniądze każdemu kto o to prosi to jest kropla w morzu. W Stanach wielokrotnie spotkałam się z opinią, że każdy ma to, na co sobie zapracuje. Jeśli jesteś bezdomny, to znaczy, że nie starałeś się wystarczająco.

Serio? Poguglajcie, jakie są ceny wynajmu mieszkań. O kupnie nawet nie mówię.

Mój ukochany Pearl Jam będzie grał  w sierpniu dwa koncerty w Seattle i robi dużą akcję pomocową na rzecz bezdomnych. W wielu miejscach plakaty, bilety dawno wyprzedane. Wracamy wieczorem ze stadionu Safeco, gdzie po baseballowym meczu były fajerwerki z muzyką Pearl Jam, lokalna drużyna przekazała pokaźny czek. Tłumy ludzi wracają po meczu, kiełbaski, burgery, muzyka. Na środku chodnika stoi młoda dziewczyna z kartonem z ręku – Jestem bezdomna, pomóż jakkolwiek. Tłum rozstępuję się przed nią, omija ją, jakby była niewidzialną przeszkodą. Jej smutny wzrok i cała ta sytuacja długo nie pozwolą o sobie zapomnieć.

Park Narodowy Olympic<< >>Po dwóch stronach granicy. Seattle vs Vancouver.

About the author : Maja