goście goście

Wpada ich do nas całkiem sporo. Oprócz tych burych, kosmatych z wielością odnóży, o których było już jakiś czas temu (tfu, oby nigdy więcej), mamy też sporo innych gości. Niemal codziennie Szymon przybiega z okrzykiem “mamo znalazłem!”
Codziennie wpada Krystyna. Nie wiem kim jest Krystyna, bo ze mnie taki przyrodnik, jak z przysłowiowej d… trąba, a google mnie nie wsparł w tej materii. Ma tak ze 3-4 cm długości Jest właściwie dość namolna, notorycznie ładuje nam się do łazienki, albo zasadza się na tarasie.
Po zmierzchu na trawniku pojawia się Bifur, Bofur, Bombur i jeszcze ich wypasieni krewni i znajomi, każdy ma tak z 4-5 cm muszli.
W tym samym czasie na niebie pojawia się za to sporo nietoperzy. Ostatnio wracając z plaży naliczyliśmy ich z 10. Internety podpowiadają, że są to kalongi rodrigeskie, przez Anglików nazywane latającymi lisami ze wględu na rudy kożuszek i podłużny pyszczek.
Po tarasie biegają też jaszczurki. Większe, mniejsze, zielone, czerwone i półprzezroczyte, w ilościach hurtowych.
 
No i ptaki. Jeszcze kilka wieczorów a googlem i zostanę rasowym ornitologiem. W tej materii internet mnie nieco wsparł, mam nadzieję, że nie nagadam Wam głupot, a jeśli czyta to kto mądry to poratuje wiedzą w potrzebie. W wielu miejscach (i u nas przed domem) gałęzie drzew są dosłownie oblebione gniazdami. Same gniazda wyglądają jak kokony uwite z trawy. Ich mieszkańcy to maurytyjskie wikłacze.

 

 Bardzo często spotkać też można bilbila krwawika  albo mojego ulubionego wikłacza czerwonego, (będzie update zdjęciowy, jak upoluję 🙂 Drze się to towarzystwo co rano tak, że momentami zagłusza pobliską budowę, ale oglądanie ich to najfajniesze zajęcie przy porannej kawie. Dobranoc.

weekendowi turyści<< >>czasem słońce, czasem deszcz

About the author : Maja