wild wild wood

Żeby nie było, że tyko palmy i plaża, wybraliśmy się w niedzielę do Black River Gorges National Park – to chyba największy teren lasów, którego nie wycięto pod uprawę trzciny cukrowej.  Do parku można się dostać z 4 stron, na terenie jest ok 50 km tras różnej trudności. Na pierwszy raz wybraliśmy trasę nad wodospad Mare […]

samotna matka, night driver lever master

Tytus zaczął chodzić na treningi karate, od przyszłego tygodnia chłopaki zaczną lekcje języka/ów, w sumie zostało niewiele czasu do rozpoczęcia roku szkolnego. W ramach ćwiczeń, mówimy w domu po angielsku. Big Boss poleciał do Indii, my w tym czasie zdążyliśmy odwiedzić m.in. plantację herbaty w Bois Cheri i świątynię przy jeziorze Ganga Talao, z ogromną […]

animal planet

Piątek trzynastego to dobry dzień – między innymi dlatego, że właśnie w piątek trzynastego syn Szymon przyszedł na świat. Facebook przypomniał mi, że tego dnia kleiłam byłam torty urodzinowe z masy cukrowej – był z ośmiornicą, był z żółwiem morskim. W tym roku tort okazał się zupełnie nieistotny, gdyż postanowiliśmy oglądać morskie stwory i głębiny […]

delfiny

Warto było wstać w sobotę o 6 rano i wypłynąć łodzią motorową do zatoki Tamarin, żeby oglądać i pływać z delfinami. W naszej okolicy można zobaczyć delfiny butlonose i  delfinki długoszczękie. Wskakujesz do wody, pod tobą 20 metrowej głebokości wielki błękit, a w nim całe stado delfinów.  Skala wrażeń trudna do opisania, klucha w gardle.

W korku

Miesiąc pękł jak z bicza strzelił i drugi już w zasadzie też. Nawet nie zauważyłem kiedy, bo dni mijaja szybko, szybciej nawet niż weekendy. Tyle, że codzienność nie jest szara, świeci słońce, jest ciepło, a codziennie rano trafiaja sie widoki.   Poza tym przestawiłem się już trochę na lokalny styl jazdy, więc pewnie będzie zabawnie […]

przeprowadzka

To był bardzo długi i intensywny dzień. Po sześciu tygodniach mieszkania na północy, spakowaliśmy zabawki i przenieśliśmy się do Black River w zachodniej części wyspy. Zdążyłam się już przyzwyczaić, oswoić swoje małe miejsca, ścieżki porannych marszobiegów, miejsca zakupów i produkty na półkach. Szybko przywykłam do ciepła, turkusowej wody i szalonej zieleności wokół.  Nie spodziewałam się, […]

nights in white satin

Jakby ktoś mi powiedział, że będę obchodzić rocznicę ślubu na Mauritiusie, to pewnie bym go wyśmiała. Może to wyrównanie karmy za rocznicę spędzoną w szpitalu z Szymona zapaleniem płuc. Właściwie, gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że wyjdę za mąż naraziłby się na szyderstwo. Z tej perspektywy niewiele dziwi, za to wiele zachwyca. Jak mówi Wojtek, […]

Nuda panie, brak akcji

Rytm dnia na Mau toczy się z rytmem słońca. Praktycznie przez cały rok słońce wstaje ok 6 rano i zachodzi ok 18. Po zachodzie słońca życie na ulicach zamiera. Wczoraj po robocie wybraliśmy się plażą do pobliskiego Pereybere. Szym studiuje każdy patyk, muszelkę przyczepioną do skały, każdego wodorosta, dzięki czemu każdy spacer zamienia się w […]

Port Louis, Belle Mare.

Wstajemy z Tytomirem bardzo rano i zanim Ojciec Dyrektor pojedzie do pracy uprawiamy poranne marszobiegi. Piękne domy,  ogrody i kurorty nad oceanem mają swoje zapyziałe zaplecze, dziurawe dróżki, śmieci rozrzucone przy drodze, kraty i wysokie mury zakończone drutem kolczastym. Mauritius to też dużo bezpańskich psów, kombinacja tych wszystkich elementów to przygnebiający widok. Dla kontrastu plaża […]