Dookoła świata, jak to się zaczęło
Pomysł na podróż dookoła świata powstał kilka lat temu. Nie jesteśmy zbyt oryginalni w myśleniu, że świat nie kończy się na korpo i życiu 9-17, od weeknedu do weekendu w rytmie spłacanych rat kredytu za mieszkanie. Błądząc po internecie trafiłam na stronę hoparoundtheglobe.com, która była dla mnie objawieniem. Nie muszę czekać do emerytury albo aż moje dzieci się usamodzielnią – możemy wyruszyć razem! Przygoda dla nas i jeśli mogę przekazać dzieciakom coś wartościowego, to że świat jest piękny, kolorowy i wielokulturowy. I może nawet nie potrzebuję na to miliona złotówek.
Zaczęliśmy odkładać systematycznie kasę i przekopywać internet w poszukiwaniu informacji. Potem nadarzyła się okazja, żeby wyjechać za granicę – rok mieszkania i pracy na Mauritiusie dał nam ogromnie dużo pod każdym możliwym względem.
Oboje pracowaliśmy intensywnie w swoich korporacjach, w chwilach spadku formy zastanawiając się, czy nasze życie będzie wyglądało tak już zawsze. No i nadszedł rok 2017, kiedy podjęliśmy decyzję, że to już. Teraz. Nasz młodszy syn jest na tyle duży, żeby pokonać większy dystans z małym plecakiem, nasz starszy syn jeszcze chce z nami gdzieś jechać – mamy poczucie, że to ostatni moment, bo w świecie nastolatka ważniejsza jest grupa rówieśnicza niż wyjazdy ze starymi.
Możecie wierzyć lub nie, ale decyzja dla mnie wcale nie była łatwa. Mam dobrą pracę, wspaniałych ludzi wokół i dość wygodne życie w Warszawie. Jestem tego świadoma na 1000% i bardzo to doceniam. Odkąd obydwoje złożyliśmy wypowiedzenia w swoich firmach mam poczucie, że robię skok na bungee. Balansuje między euforią a paniką, o jezu, jezu co to będzie.
Trzymajcie za nas kciuki, startujemy 1 października!
4 komentarze to “Dookoła świata, jak to się zaczęło”
Boreas Mun - 19 września 2017
Ha, ha, ha! A jak przedwczoraj u nas byliście, to właśnie miałem powiedzieć, żebyś sobie obczaiła rodzinkę z Hop Around The Globe. Też ich czytaliśmy przed wyjazdem 🙂
basia - 14 listopada 2017
hej kochani, zupełnie to rozumiem. my też kilka razy “wyrywaliśmy się z systemu”, a obecnie planujemy kolejną, tym razem dookoła świata przerwę. Zawsze jest strach: jezu, jezu, co to będzie. A jednak zawsze, jak spojrzę na to z perspektywy czasu to nie żałuję. wygodne życie pędzi okrutnie, a w podróży wszystko jest dwa razy – intensywniej, głębiej, ciekawiej itp. (a z dziećmi też “bardziej męcząco”, ale to na inną okazję)
Maja - 14 listopada 2017
To prawda, w 300%, zarówno pod względem intensywności, jak i męczliwości dzieciowej 😉 Kiedy zaczynacie kolejną podróż?
Moj blog - 5 marca 2020
Ciekawy wpis. Serdecznie pozdrawiam!