Warszawa-Dubaj-Mauritius

No dobra, nigdy w życiu nie leciałam tak długo. 6h do Dubaju, 6h na Mauritius, a w środku 5h postój. Lotnisko w Dubaju jest przeogromne i miałam wrażenie, że można tam kupić absolutnie wszystko (mamo kupmy drona i długopis 3d)  i spotkać absolutnie każdą możliwą kombinację kolorów skóry włosów i strojów. 
Z wrodzonym sobie wdziękiem, zamiast do toalety o mało nie wtargnęłam do sali modlitewnej dla kobiet, na moje usprawiedliwienie przemawia tylko fakt, że z sali dochodził miły kadzidłowy zapach, a ja byłam niewyspana, ale zdziwione oczy zza kotar skutecznie mnie oprzytomniły. 
Moją wielką radość wzbudziły toalety w postaci dziury w ziemi, za to z automatycznie spuszczającą się wodą. Oraz te zakwefione, zamotane po czubek rzęs w czarne zawoje kobieciny, które w miejscu publicznym próbują jeść.

Linie Emirates starają się dogodzić człowiekowi w czasie całej podróży i momentami czułam się, jak człowieki w filmie Walle. No tak, jak na obrazku poniżej. Znajdź 5 różnic.

No i w końcu, po 19h od wyjścia z domu znaleźliśmy się na mauritiuskiej (tak to się odmienia?) ziemi. Nadal nie do końca wierzę, że tu jestem.

odlot<< >>Malheureux znaczy nieszczęśliwy

About the author : Maja