Dubaj (dużo zdjęć)

Korzystając z okazji, że lecimy za każdym razem przez Dubaj, postanowiliśmy w drodze powrotnej zatrzymać się na 3 dni.  Było bardzo intensywnie, samo miasto zrobiło na mnie tak dziwne wrażenie, że nie umiem sobie tego narazie ułożyć w głowie.

Jedno co pewne, to że z dziećmi podróżuje się inaczej. Nieco wolniej i trzeba zadbać o różnorodność rozrywek. Lecąc do Dubaju jedyne, co planowaliśmy to odfajkować część rozrywkowo-komercyjną, zobaczyć kawałek zwykłego miasta i jak się uda zabrać chłopaków na pustynię.

Dzień 1

Pierwsze wrażenie – Mordor, wersja de Luxe. Jedziemy z lotniska trasą, która ma po siedem pasów w jedną stronę. Wokół betonowy świat wypełniony wieżowcami tak gęsto, że nie widać linii horyzontu. W ogóle nic nie widać, tylko szkło, stal i klimatyzacja. Dziwny świat rodem z komiksów Enkiego Bilala (czy to się tak odmienia?!). Idealne miejsce, żeby poczuć się bardzo małym, nie znaczącym i niewidzialnym. Widok z Burj Khalifa, czyli najwyższego budynku świata jest absurdalny, jakby oglądać gigantyczną makietę. Obok przenajogromne centrum handlowe, z przenajluksusowymi markami. Po półrocznym pobycie na Mauritiusie przygniotła mnie warszawska Galeria Mokotów, Dubai Mall mieści się poza jakimikolwiek moimi normami. A zbłądziliśmy tam tylko dlatego, że w samym środku tego przybytku Szatana znajduje się ogromne 3 poziomowe akwarium. Akwarium robi naprawdę super wrażenie, chociaż fakt, że w samym centrum gigantycznego centrum handlowego pływa 700-kilowy krokodyl wydaje mi się być niemal tak samo absurdalny, jak wysadzane brelantami obudowy do iPhonów i iPadów przedstawiające arabskich szejków.

 

Widok z Burj Khalifa.
Akwarium w Dubai Mall.

 

Dzień 2

Uważnie dobieram garderobę, mając na uwadze wszystkie ostrzeżenia. Jednak chyba Dubaj jest bardzo liberalny, bo przekrój strojów jest od bikini do klasycznej Buki. Burki znaczy. O kobiecie w islamie zapisano już pewnie całe terabity, ale z ciekawszych odkryć był przedział w metrze podzielony na środku grubą różową kreską i po jednej stronie mężczyźni tłoczą się jak śledzie w beczce, w po drugiej siedzą same kobiety. Dla kobiet (i rodzin) jeżdżą też specjalne taksówki, oznaczone różowymi dachami, gdzie kierowcą też jest kobieta. Korci mnie, żeby przebrać się za bukę, ale póki co znajdujemy wycieczkę na pustynię, więc przygoda! Nie da się wynająć samochodu i pojechać samemu na pustynię, w pakiecie wycieczkowym  jedziemy w kilka samochodów poślizgać się po wydmach. Głowa się cieszy, ale mój żołądek słabo znosi taki rollercoaster. Z samochodu wytaczam się z myślą, że zaraz narzygam naszemu kierowcy na jego śnieżnobiałą galabiję.
Widok pustyni rekompensuje wszelkie niedogodności i mogliby sobie darować tańce brzucha, derwiszy i połykaczy ognia, wystarczyłoby posiedzieć przy ognisku.

Dzień 3

Ostatni dzień. Lecimy zobaczyć meczet, do którego wolno wejść innowiercom! Kierowczyni z różowej taksówki wprawdzie zawiozła nas pod inny adres, ale okazuje się, że też możemy wejść, w dodatku na wejściu dostajemy tradycyjne stroje. Pysznie!
Potem jeszcze stary Dubaj, muzeum, dom szejków, abrą na drugą stronę, do Deiry zobaczyć souki przypraw i złota. Nie mogę wyjść ze zdumienia, że w obrębie jednego miasta mieszczą się tak różne i dziwne dla mnie światy.

pół roku później<< >>jesień

About the author : Maja